Sąsiedzki biznes to fajny biznes. Pani Anna sprzedaje torby na Ochocie. "Tu jest po prostu dobra energia, wszyscy się znają"

W kwartale kamienic naprzeciwko warszawskich Filtrów działa Anna Migacz-Lesińska i jej firma CARGO by OWEE. W tej samej okolicy, od kiedy przeniosła się z Krakowa, mieszka od ośmiu lat z mężem. Swój biznes prowadzi dziś w zrewitalizowanych pomieszczeniach dawnej pralni. Teraz w odmalowanych na biało przestrzeniach na Filtrowej 62 można znaleźć praktycznie niezniszczalne torby i plecaki.

W podwórku kapliczka. Wokół niej drzewa. Tuż obok, nieczynne już Muzeum Motoryzacji. Przed showroomem leżaki, naprzeciwko zieleń. Zaraz obok zaparkowane rowery i wózki. Migacz Lesińska śmieje się, że ciężko się jej spóźnić. Mieszka może dwadzieścia metrów od swojego sklepu i pracowni. - Staram się celebrować dojście do pracy. Wolnym krokiem 3 minuty - mówi.

Stara Ochota to jednak taka okolica, że czasem nie udaje się jej dotrzeć na czas. Dlaczego? - Spotkam koleżankę i zagadamy się i kończymy na kawie w Cafe Filtry. Zdarza się, że przyjdę do pracy godzinę później, mimo tego, że mam do niej z domu 25 metrów, śmieje się właścicielka CARGO by OWEE. - Kiedy szukaliśmy mieszkania w Warszawie, zapytaliśmy panią w warzywniaku, jak się tutaj mieszka. Spojrzała na nas i zdziwionym głosem odpowiedziała, w domyśle, jak ktoś może o to w ogóle pytać, proszę pani, tu jest cudownie, tu się wszyscy znają, przypomina sobie zachwycona Migacz-Lesińska. Cała okolica znajduje  ledwie kilkanaście minut piechotą do Dworca Centralnego i Pałacu Kultury i Nauki. -Tu jest takie małe miasteczko w mieście. Stare drzewa, stare uliczki. Stara Ochota jest naszym miejsce na Ziemi, opowiada.

Jest zakochana w swojej dzielnicy. - Dzieci wpadają do mojego sklepu i wołają ciocia, ciocia, opowiada. -Tu jest po prostu dobra energia bardzo dobrych ludzi, mówi rozmarzona. Mieszka tu mnóstwo artystów czy warszawskiej inteligencji. To wszystko co się normalnie dzieje w tym warszawskim pędzie, tu można robić w bardziej normalnym tempie. Czasem pod domem wpadnę na siedzącą na ławeczce  sąsiadów. Z przyjemnością człowiek, przystaje i się dosiada, mówi z radością Migacz-Lesińska.

Skąd nazwa firmy? CARGO wiadomo - z angielskiego ładunek. Skąd jednak owee? -Z mężem dużo podróżujemy, pływamy na kite'ach, spędzamy masę czasu nad wodą. Na trzy lata jednak przydarzyła się nam przerwa, bo pojawił się w naszym życiu mały gentlemen imieniem Iwo. I do noszenia jego rzeczy totalnie okazała się potrzebna bardzo wytrzymała torba, śmieje się projektantka i właścicielka firmy. Owee to bowiem, zapisany fonetycznie w angielskim, anagram imienia ich synka.

Pomysł by produkować ultratrwałe torby wziął się, jak mówi Migacz-Lesińska, zupełnie z życia. Ona i jej znajomi życzyli mieć je superwytrzymałe, ale zarazem lekkie. Urwane uchwyty, przetarcia,  zerwane paski - chciała wyeliminować ten stały problem. Mieli dość wymieniania co parę miesięcy zniszczonej na nową. -Najpierw testowałam pod tym kątem torby skórzane, mówi. -Jednak one się zupełnie nie sprawdziły pod względem lekkości i wytrzymałości. Skóra jest piękna i naturalna, ale nie jest tak funkcjonalna jak CORDURA. I przede wszystkim skóra jest ciężka. A nasze torby miały być lekkie, opowiada o swoich początkach właścicielka CARGO by OWEE. Te torby rzeczywiście są w stanie udźwignąć bardzo dużo. - Mamy przetestowane udźwig 60 kg na krótkim pasku, mówi z dumą właścicielka.

-Nasze torby mają być wyjątkowo mocne. Dlatego postawiłam na materiał, który sprawdza się w naprawdę trudnych warunkach. Szwalnia, która szyje dla nas szyje między innymi dla wojska, mówi Migacz-Lesińska. -Wykonujemy nasze produkty z Cordury, tkaniny o bardzo wysokim splocie, 1100 dTEX.. Mamy też dobrane specjalnie bardzo mocne nici, pasy. To są materiały, używane przez wojsko i służby specjalne, do działań w ekstremalnych sytuacjach. Bardzo wytrzymałe. Cordura  w teście ścieralności Martindale'a wytrzyma ponad sto tysięcy cykli. Sama nie szyje. -Próbowałam się nauczyć szyć tak trudny materiał, ale ostatecznie poległam, śmieje się projektantka. Nasz szef produkcji bardzo wiele mnie nauczył, ale nic nie jest w stanie zastąpić wieloletniego doświadczenia. On całe swoje życie produkował dla wojska, opowiada. Śladem tego są niektóre wzory toreb i "nerek" nawiązujące do maskowania wojskowego. Obok różowych, zielonych czy czarnych wisi na wieszaku "pustynna burza" czy "maskowanie polskie". Dominują jednak wszystkie kolory tęczy.

Jest też cała linia odblasków, choć nietypowa. Te torby i plecaki wyglądają na pierwszy rzut oka zupełnie normalnie. Są szare, czarne, ciemnoniebieskie. Dopiero, kiedy skieruje na nie światła samochód, zachowują się jak odblask. Ten właśnie produkt firma otrzymała rok temu nagrodę Red Dot Honourable Mention, nazywaną Oscarem designu. Już wcześniej CARGO by OWEE otrzymało również must have na Łódź Design Festival i wyróżnienie Dobry Wzór przyznane przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego. -Jesteśmy też patronem Volvo Gdynia Sailing Days. To jest nasza duma, bo mała marka jest patronem obok takich potęg jak Cola czy Volvo, opowiada dumna Migacz-Lesińska. Wspieramy młodych żeglarzy. Staramy się też dostarczyć im produkt, przydatny na łódkach. Mamy linię praktycznie nieprzemakalną. Nasz przyjaciel jest teraz trenerem żeglarstwa w Hong Kongu i on mówi nam, że te produkty doskonale sprawdzają się w jego pracy, opowiada właścicielka.

Ile osób pracuje w CARGO by OWEE? -To zależy od dnia, śmieje właścicielka. -Od kilku do kilkunastu osób, czasem ciężko policzyć. Mamy sztab zaprzyjaźnionych współpracowników - sprzedawcy, graficzka, wykonawcy, ludzi od social media, IT, fotografowie, styliści. Żeby im było prościej i szybciej przygotowaliśmy tu nawet własne małe studio fotograficzne, opowiada.

Kto jest klientem? - Wszyscy ci, którzy cenią sobie ponadczasowy design i funkcjonalność, mówi Migacz-Lesińska. Ich jakość doceniają też celebryci. Jedna cała linia jest wykonana na zamówienie Anny Lewandowskiej. Można się przekornie zapytać czy to aby nie problem dla handlowca, że jego produkt praktycznie się nie niszczy? -Nie bardzo, klienci doceniają jakość wpadają po nowe. Kupują inne modele, kolory, opowiada szefowa CARGO by OWEE.

Zresztą z klientami są blisko. Staramy się być blisko naszego klienta i sprawiać, żeby czuł się u nas zupełnie naturalnie, jakby odwiedzał znajomych. Kiedy rozmawiamy, wpada klientka  z mężem z niemowlakiem na rękach. -Dostałam dziś smsa, że wpadną się pochwalić nowo narodzoną córeczką i przy okazji wybiorą jakiś plecak, bo torba to już dla nich za mało przy dwójce dzieci, mówi uradowana Migacz-Lesińska.

Pamiętasz, kto mieszkał obok Kargula? Oto quiz o najsłynniejszych sąsiadach w kulturze