Wychudzone, głodne, na łańcuchach. Trudno uwierzyć, że ludzie mogą być aż tak okrutni. Te historie wydarzyły się naprawdę

Wrota obory w gospodarstwie w Cięćku pod Ostrołęką otwierają się z hukiem. Chociaż jest wczesny marzec i chmury przysłaniają słońce, to jedenaście krów w ciemnym pomieszczeniu mruży oczy - dawno nie widziały światła. Zwierzęta stoją w odchodach, są niedożywione, wygląda na to, że z braku paszy żywią się nieczystościami, które piętrzą im się pod brzuchami. Krótkie uwiązy nie pozwalają im pochylić się ani położyć.

To nie pierwszy i niestety nie ostatni przypadek takiego znęcania się nad zwierzętami. Kiedy zapytać o nie Ewę Gebert, szefową Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals, sypie jak z rękawa historiami z interwencji. Na ogół interwencje OTOZ Animals dotyczą psów trzymanych na krótkich łańcuchach. Miniona zima, zimniejsza i bardziej śnieżna niż pozostałe, była szczególnie trudna dla dla podwórkowych burków.

- W samym styczniu i lutym odebraliśmy 283 zwierzaki, w tym dużo wiejskich psów - mówi Ewa Gebert. Właściciele psów często nie wiedzą, jakie prawa mają zwierzęta, nie zdają sobie sprawy z tego, że ustawa zapewnia psom łańcuch o długości minimum trzech metrów i możliwość wybiegania się po 12 godzinach na uwięzi. - Trzy metry łańcucha to i tak mało, a wciąż odbieramy psy, które całe życie spędzają uwiązane na znacznie krótszej uwięzi - dodaje szefowa OTOZ Animals.

Jednym z takich łańcuchowych psów była trzymiesięczna Frida. - Nasi inspektorzy, wezwani do przypadku znęcania się nad zwierzętami gospodarskimi w Koronowie w Kujawsko-Pomorskim, robili obchód zabudowań. Nagle usłyszeli pisk. Okazało się, że za budynkiem gospodarczym, na krótkim łańcuchu uwięziony był kilkumiesięczny szczeniak - mówi Ewa Gebert. Frida została odebrana właścicielowi.

Lista przewinień jest długa - od krótkiej uwięzi, przez brak wody pitnej dla psów, po ciężkie metalowe łańcuchy przymarzające do skóry.

Materiał promocyjnyMateriał promocyjny Materiał promocyjny Materiał promocyjny

Coraz więcej interwencji

Z jednej strony świadomość wśród właścicieli zwierząt jest wciąż mała - liczba interwencji rośnie, ludzie nie wiedzą jak lub nie chcą zapewnić swoim pupilom takich podstaw, jak dobrze zaizolowana buda czy odpowiednio duża przestrzeń.

Z drugiej strony - jeśli rośnie liczba interwencji, oznacza to, że zwiększa się też liczba osób, którym los zwierząt nie jest obojętny i które nie bagatelizują złego traktowania naszych braci mniejszych.

Nie każda interwencja oznacza odebranie zwierzęcia. - Większość kończy się rozmową z właścicielem - zaznacza Ewa Gebert. I dodaje: - Nie jest tak, że od razu zabieramy zwierzę - część osób chce współpracować i bierze sobie do serca nasze porady. Mówimy wtedy takiemu właścicielowi jak powinien opiekować się zwierzęciem i jakie warunki mu stworzyć. W około 70-80% przypadków dochodzimy do porozumienia.

Niestety w Polsce ustawodawstwo zapewnia zwierzakom jedynie minimum bezpieczeństwa. - Podróżując po Unii Europejskiej nie uświadczymy psa na łańcuchu, na Węgrzech ostatnio wprowadzono oficjalny zakaz tego typu praktyk. Ile jeszcze będziemy czekać na takie zmiany w Polsce? - pyta retorycznie szefowa OTOZ Animals.

Materiał promocyjnyMateriał promocyjny Materiał promocyjny Materiał promocyjny

Bezpieczna przystań dla zwierząt gospodarskich

Oprócz podwórkowych kundelków, do dziesięciu schronisk i przytulisk OTOZ w całej Polsce trafiają również koty i zwierzęta gospodarskie. To właśnie dla tych ostatnich, po pamiętnej interwencji w Cięćku, stworzono w pomorskim Bojanie specjalne przytulisko - Rogate Ranczo.

Dziś na Rogatym Ranczu przebywa około 120 zwierzaków - koni, krów, owiec, kóz, jest nawet osiołek i lama. Około, bo ich liczba zmienia się dynamicznie. Podobnie jak psom i kotom ze schronisk, organizacja stara się znaleźć zwierzętom gospodarskim nowe domy. Problem polega na tym, że adopcja tak dużych stworzeń, nierzadko starych lub w trakcie leczenia, jest trudna i wiele z nich dożywa na ranczu ostatnich, szczęśliwych dni. Spędzają je na zielonych łąkach, w przewiewnych czystych boksach, z regularnie zmienianą podściółką, leczone i zadbane.

O ile schroniska częściowo utrzymują się z dotacji samorządowych, Rogate Ranczo - opiekujące się większymi, a co za tym idzie i droższymi w utrzymaniu zwierzętami - na takie wsparcie nie ma szans. Koszty leczenia i utrzymania zwierząt pokrywa dzięki corocznym wpłatom z 1% podatku, zrzutkom i prywatnym darowiznom. Jedynie dzięki wsparciu osób, którym zależy na utrzymaniu tej bezpiecznej przystani, ranczo może ratować i leczyć zwierzęta.

Materiał promocyjnyMateriał promocyjny Materiał promocyjny Materiał promocyjny

1% ratuje zwierzęta

Pomoc zwierzętom nie istniałaby w Polsce gdyby nie armia wolontariuszy i ludzi wielkiego serca, którzy wspierają zwierzaki swoim czasem, uwagą i funduszami. Jak można wesprzeć schroniska? Jest kilka sposobów.

Po pierwsze można adoptować schroniskowego kundelka. Nie wszystkie psy mają tyle szczęścia co trzymiesięczna Frida z Koronowa - nie wszystkie są słodkimi szczeniakami, które szybko znajdują dom. Na przykład Bodzio, uratowany z zasypanej śniegiem szopy, nie ma tyle szczęścia i kolejny miesiąc czeka na nowych właścicieli. Na przekór logice, ten mieszaniec w typie psa myśliwskiego, ufa ludziom i lgnie do wszystkich, którzy chcą go pogłaskać. Jak twierdzą wolontariusze - adopciak kocha najmocniej.

Po drugie, można samemu zostać wolontariuszem. Praca ze zwierzętami jest bardzo satysfakcjonująca, a czworonogi odwdzięczają się wielką miłością. - W naszym gdyńskim schronisku mamy dużą reprezentację wolontariuszy - seniorów. Wolontariat pomaga im zachować aktywność i nawiązać nowe przyjaźnie - mówi Ewa Gebert. Wolontariuszami są również inspektorzy, którzy poświęcają swój wolny czas na udział w szkoleniach i w interwencjach.

Największym i najbardziej potrzebnym wsparciem jest pomoc finansowa. 1% podatku pomaga modernizować schroniska, utrzymywać zwierzęta, i co bardzo ważne i bardzo kosztowne - leczyć je. Zwierzaki, które trafiają do przytulisk na skutek interwencji często mają przewlekłe choroby, spowodowane przemocą i zaniedbaniem. Środki zebrane co roku w ramach odliczania 1% podatku pomaga ulżyć ich cierpieniom, dlatego pamiętajmy o czworonogach przy okazji rozliczania podatku.

WIĘCEJ INFORMACJI, TAKŻE O MOŻLIWOŚCI WSPARCIA, NA STRONIE OTOZ ANIMALS

Materiał promocyjny wideo

 
Copyright © Agora SA