Po pięciu latach konfliktu w Sudanie Południowym brakuje wszystkiego - od jedzenia po bezpieczeństwo

Mówienie o kryzysie w Sudanie Południowym może być mylące. Pięcioletnia wojna domowa sprawiła, że jednocześnie trwa tam kilka kryzysów, jeden pogarszający skutki drugiego: walki zbrojne, głód, zapaść ekonomiczna, upadek służby zdrowia i fala przemocy. Najnowsze rozmowy pokojowe dają nadzieję na stabilizację, ale na razie sytuacja pozostaje tragiczna, a potrzeby - ogromne.

Tylko unosząca się klatka piersiowa i puls świadczyły, że Mabor jeszcze żyje. Nie miał siły otworzyć oczy. Przeszedł malarię, cierpiał na skrajne niedożywienie. Był na granicy śmierci, choć jego życie dopiero się zaczyna. Mabor miał tylko 5 miesięcy, gdy trafił do wspieranego przez UNICEF szpitala w Rumbek w Sudanie Południowym. W kraju od pięciu lat trwa wojna domowa, która wywołała kryzys głodu.

W Sudanie Południowym utrzymuje się kruche porozumienie pokojowe, jednak wśród cywilów prawie nikt nie czuje się bezpiecznie. Wciąż grozi im przemoc i głód, a szczególnie narażone są kobiety i dzieci. Choć wstrzymano działania wojenne, to ofiar przemocy przybywa. Według UNICEF wciąż 250 tys. najmłodszych dzieci jest zagrożonych śmiercią głodową. Pomocy humanitarnej potrzebuje tam 7 mln ludzi, w tym 4,2 mln dzieci.

Jeśli chcesz pomóc dzieciom głodującym w Sudanie Południowym, może to zrobić tu >>>

Kruche porozumienie pokojowe

We wrześniu strony wojny domowej w Sudanie Południowym podpisały kolejne już porozumienie pokojowe, które - jak na razie - utrzymuje się. Konflikt w najmłodszym państwie świata trwa od 2013 roku. Wybuchł zaledwie dwa lata po tym, jak Sudan Południowy uzyskał niepodległość w wyniku poprzedzonego długą wojną referendum. Pierwszy prezydent Sudanu Południowego, Salva Kiir Mayardit, w 2013 roku oskarżył swojego zastępcę Rieka Machara o planowanie przewrotu. Ten zaprzeczył, uciekł i stanął na czele sił antyrządowych. Te zaczęły walkę zbrojną z armią. Już w 2014 roku doszło do pierwszego zawieszenia broni, jednak upadło ono, tak, jak kolejne próby zakończenia konfliktu.

Najnowszą szansę na pokój daje porozumienie z września tego roku. Podpisali się pod nim Kiir, Machar i liderzy kilku innych grup zbrojnych. Prezydent przyznał amnestię swoim przeciwnikom, a Machar ma ponownie zostać wiceprezydentem. Nie jest to jeszcze pokój, ale umowa o podziale władzy między frakcje, która ma być podstawą do ostatecznego zakończenia wojny. Pod warunkiem, że nie dojdzie do ponownej eskalacji.

Konflikt ma tragiczny wpływ sytuację cywilów. Według najnowszych danych 190 tys. ludzi zostało zabitych w ciągu pięciu lat wojny, a co najmniej drugie tyle zmarło z powodu głodu i chorób. 4,5 miliona musiało uciec z domów, z tego ponad połowa stała się uchodźcami poza granicami kraju. Walki doprowadziły do zapaści gospodarki i rolnictwa, a to - do klęski głodu. Ponad 6 milionów, czyli ponad połowa obywateli kraju, jest narażona na głód.

Ilvy Njiokiktjien / UNICEF/UN0232199/Njiokiktjien VII Photo

Pomimo rozmów pokojowych aż 80 proc. mieszkańców kraju wcale, lub tylko chwilami czuje się bezpiecznie. Zagrożeniem są nie tylko same walki i ataki wobec ludności cywilnej, lecz ich pośrednie skutki - katastrofalny głód i fala przemocy ze względu na płeć czy przynależność etniczną.

Dzieci szczególnie narażone

We wrześniu tego roku, kiedy podpisywano porozumienie między walczącymi stronami, prawie 60 proc. mieszkańców Sudanu Południowego było zagrożonych skrajnym niedożywieniem, a w niektórych regionach trwała klęska głodowa (najwyższy stopień zagrożenia głodem). Ta liczba zmniejsza się wraz z jesiennymi żniwami, jednak w przyszłym roku może ponownie wzrosnąć.

Długotrwałe niedożywienie jest największym zagrożeniem dla dzieci. Nawet, jeśli uda im się przetrwać, to przez całe życie mogą zmagać się z problemami zdrowotnymi. UNICEF szacuje, że 1,1 mln dzieci poniżej 5. roku życia cierpi z powodu ostrego niedożywienia, z czego 250 tys. jest zagrożonych śmiercią głodową. "To najwyższa liczba od początku wojny" - alarmuje organizacja.

Jednym z nich jest właśnie 5-miesięczny Mabor, który trafił do szpitala w Rumbek. - To był ostatni moment, żeby go uratować - wypominała Gloria Chandi, pielęgniarka ze wspieranego przez UNICEF szpitala. - Nie mogę go stracić - mówiła Apen Moker, matka chłopca, która razem z mężem starała się o dziecko przez siedem lat. Dzięki intensywnemu leczeniu stan chłopca poprawił się.- Teraz może już otwierać oczy - mówiła matka.

Sudańczycy uciekają przed wojną i wpadają w głód

Zagrożenie brakiem żywności w Sudanie Południowym jest tym bardziej uderzające, że powoduje je głównie człowiek, a nie natura. Konflikt jest jedną z głównych przyczyn, dla których ludzie nie mają dostępu do jedzenia i są uzależnieni od pomocy humanitarnej. A ta również nie zawsze może dotrzeć do potrzebujących przez działania grup zbrojnych.

Siegfried Modola / UNICEF/UN055431/Modola

Z powodu walk ludzie opuszczają swoje domy i ziemię, która leży odłogiem. Tymczasem oni sami nie mają jak uprawiać roli w miejscach, do których uciekają. Tracą też źródło dochodu, zatem nie są w stanie kupić jedzenia. Do tego pogoda też utrudnia sytuację. W porze deszczowej, od maja do października, deszcze zmieniają drogi w błoto. To uniemożliwia transport jedzenia i pomocy. Właśnie w tym okresie najwięcej osób jest zagrożonych głodem - niektórzy mieszkańcy mówią wtedy o "porze głodowej".

Dzieci ofiarami przemocy

Pod koniec listopada w rejonie miasta Bentiu (kontrolowanego przez rząd) ofiarami przemocy ze względu na płeć i przemocy seksualnej padło 150 kobiet i dziewczynek. A raczej co najmniej tyle, bo wiadomo tylko o tych, które zgłosiły się do przychodni Lekarzy bez Granic. Ofiary były atakowane zarówno przez mężczyzn w mundurach, jak i ubranych po cywilnemu. Kraje Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiły ataki i wezwał władze do przeprowadzenia śledztwa.

Jednak ta fala ataków to tylko najnowsza część "epidemii przemocy seksualnej" w Sudanie Południowym, a dzieci są szczególnie narażone. Według jednego z raportów UNICEF 25 proc. zgłoszonych przypadków przemocy seksualnej dotyczyła dzieci, prawie wyłącznie dziewczynek. Ofiarą padło ponad 1200 dzieci, jednak organizacja podkreśla, że w rzeczywistości jest ich dużo więcej. W Sudanie Południowym przemoc seksualna to tabu, a dla ofiar i ich rodzin może być powodem wstydu. Dlatego najczęściej jest ona ukrywana.

Także same walki zbrojne dotykają dzieci, co wiąże się z traumą. Od wybuchu wojny doszło do prawie 300 ataków lub przypadków walk w szkołach, co dotknęło ponad 90 tys. dzieci. Kolejne tysiące padają ofiarami porwać, a 19 tys. zostało wcielonych do grup zbrojnych. W 2017 roku pracownikom UNICEF udało się uwolnić 1775 z nich.

Czerwony kolor oznacza głód

Tym, czego Sudańczykom potrzeba najbardziej, jest trwały pokój i stabilizacja w kraju. Bez tego nie ma mowy o realnym przeciwdziałaniu klęsce głodu, fali przemocy i przymusowych wysiedleń. Jednak do tego czasu - a z pewnością także po zawarciu ostatecznego porozumienia - potrzeby humanitarne w kraju są i będą ogromne. Konflikt pogarsza sytuację dla niemal wszystkich - inflacja sięga prawie 200 proc., a koszty życia rosną. Dlatego już teraz ponad połowa mieszkańców polega na pomocy humanitarnej, by przeżyć.

PHIL HATCHER-MOORE / UNICEF/UN067936/Hatcher-Moore

Bardzo pilnie potrzebne jest poprawienie systemu opieki zdrowotnej. Według ONZ w Sudanie Południowym w pełni działa tylko 22 proc. placówek medycznych. To dodatkowo pogarsza skutki głodu i prowadzi do wybuchu ognisk chorób zakaźnych.

Szczególnie narażone na skutki konfliktu są dzieci, a głód i choroby to tylko niektóre z zagrożeń. UNICEF niesie pomoc na różnych polach. Przede wszystkim to walka z głodem i ratowanie skrajnie niedożywionych dzieci - przeprowadzono 1,5 mln badań pod tym kątem. Jednak organizacja wraz z partnerami zapewnia też m.in. dostęp do edukacji dla 1,5 mln dzieci, a prawie drugie tyle objęła wsparciem psychologicznym. 800 tys. najmłodszych dzięki pomocy uzyskało dostęp do czystej wody. UNICEF prowadzi też program szczepień, który dotychczas objął 6 mln dzieci.

Niesienie pomocy głodującym w Sudanie Południowym jest skomplikowane, a może być także niebezpieczne. Skrajnie niedożywionego dziecka nie można zwyczajnie "nakarmić". Musi ono być leczone i karmione w specjalny sposób. Dlatego UNICEF dostarcza na miejscu m.in. specjalną pastę na bazie orzeszków ziemnych, która może uratować głodującą osobę. Poziom niedożywienia ocenia się przy pomocy specjalnej opaski. Mierzy się nią obwód ramienia. Jeśli wypada on na żółtym polu, oznacza niedożywienie, a na czerwonym - czyli poniżej 11 cm - skrajny głód.

UNICEF szacował potrzeby humanitarne w Sudanie Południowym na 181 milionów dolarów, z czego największa część jest przeznaczana na walkę z głodem. Według raportu z końca października brakowało ponad 1/5 tej kwoty. Duża część pomocy opiera się na datkach indywidualnych darczyńców i dlatego UNICEF apeluje o wpłaty. Organizacja podkreśla, że każda kwota ma znaczenie. 93 zł wystarczy na trzytygodniową terapię, która pozwala na uratowanie życia dziecka umierającego z głodu. Darowizny można przekazywać za pośrednictwem tej strony

Copyright © Agora SA