Kleszcza złapiesz tylko latem i tylko w lesie? Obalamy mity!

Z roku na rok mówi się o kleszczach coraz więcej, dlatego większość z nas jest przekonana, że wiemy o nich wszystko. Dla własnego bezpieczeństwa warto sprawdzić, czy to, w co wierzymy, faktycznie ma sens i nie jest jedynie przesądem.

Mit #1: Kleszcze atakują tylko w lecie

To prawda, że czas największej aktywności tych pajęczaków przypada na ciepłe miesiące. Nie znaczy to jednak, że nie natkniemy się na nie również wczesną wiosną, a czasem nawet zimą.

Za wszystko odpowiedzialna jest pogoda. Kleszcze budzą się do życia, gdy tylko minimalna dobowa temperatura przekroczy 5-7 stopni Celsjusza, a powietrze stanie się wilgotne. Zazwyczaj dzieje się to w marcu - to wtedy pasożyty wybudzają się ze snu zimowego i zaczynają szukać żywiciela. Idealne połączenie średnich temperatur i wilgotności przypada najczęściej na czas od marca do czerwca, a także w sierpniu. Bywa jednak tak, że odpowiednie warunki atmosferyczne zdarzają się nawet w grudniu i styczniu - dlatego nawet w trakcie zimowej wycieczki warto mieć oczy dookoła głowy.

Trzeba pamiętać też, że nawet w lecie kleszcze bywają aktywne głównie w specyficznych porach - najczęściej rano i popołudniu. Nie lubią bowiem, gdy temperatura jest zbyt wysoka.

Mit #2: Kleszcze zeskakują z drzew

Niejedno dziecko słyszało ostrzeżenie rodziców: "uważaj, czy nic nie spada z drzewa!". Choć kryje się w nim pewna mądrość, nie jest do końca trafne.

Kleszcze zeskakują bowiem na swoje ofiary, jednak nie robią tego z dużej wysokości. W rzeczywistości bowiem nie żerują powyżej pułapu 1-1,5 metra. Mogą więc znajdować się na niewysokich drzewach, np. młodych leszczynach, ale tylko dlatego, że stanowią one podszycie lasu i umożliwiają pasożytom wspięcie się na niedużą wysokość. Z tego powodu ważniejsze od zadzierania głowy do góry jest założenie spodni z długą nogawką - kleszcze potrafią wspinać się po nodze żywiciela w poszukiwaniu miejsca odpowiedniego na wkłucie.

Kleszcz żywi się przecież nie tylko ludźmi, ale też dzikami, psami i innymi zwierzętami, rzadko wyższymi niż 150 cm.

Mit #3: Jeśli wyciągniemy go od razu, nic nam nie grozi

To częściowa prawda, do tego tylko w przypadku boreliozy. Jeśli wyciągniemy kleszcza do 12 godzin od wkłucia, mamy duże szanse, że ilość krętków choroby która przedostanie się do naszego krwioobiegu będzie niewystarczająca, by wywołać zakażenie. Znajdują się one bowiem w jelitach kleszcza i potrzebują czasu, by przeniknąć do ciała żywiciela.

Inaczej sprawa ma się z kleszczowym zapaleniem mózgu. Powodują je wirusy żyjące w śliniankach kleszcza, które najczęściej są przenoszone już w momencie wkłucia. Ta choroba jest tym bardziej zwodnicza, że początkowo nie wywołuje żadnych wizualnych objawów, czyli np. rumienia wędrującego. Zamiast tego występują grypopodobne objawy, typu zmęczenie, zawroty głowy, czy biegunka. Z czasem mogą rozwinąć się w groźną neuroinfekcję, dlatego jeśli po ukąszeniu zauważymy u siebie coś niepokojącego, trzeba natychmiast zgłosić się do lekarza.

Mit #4: Wbijają się w nas, gdy tylko zeskoczą

Kleszcz to nie komar, i choć jego nimfy potrafią wbić się bardzo szybko, by po kilku godzinach przemieścić do kolejnego żywiciela, to dorosły osobnik może tkwić w ludzkim ciele nawet do 12 dni. W tym celu potrzebuje odpowiedniego miejsca.

By je znaleźć, po wskoczeniu na ofiarę, kleszcz zaczyna aktywnie poszukiwać najlepiej ukrwionej powierzchni. Nim to się stanie, mogą minąć nawet dwie godziny - kleszcze bowiem lubią też miejsca ciemne i wilgotne. Dlatego tak ważne jest sprawdzanie mało "oczywistych" zakamarków ciała po każdym spacerze w lesie - pasożyty bardzo lubią wkłuwać się w pachwinach, pod pachami, czy na dole pleców.

Mit #5: Można usunąć je tłuszczem/alkoholem/wypalaniem

To prawdopodobnie jedne z najgroźniejszych i jednocześnie najpopularniejszych mitów. Od lat walczą z nimi lekarze, a mimo to wciąż wielu Polaków w nie wierzy.

W rzeczywistości, smarowanie lub polewanie kleszcza czymkolwiek może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Kleszcz oddycha za pomocą przetchlinek umieszczonych z boków ciała. Gdy zostaną zatkane np. tłuszczem, zaczyna się dusić. Często jednak nie zmusza go to do wyjścia, a jedynie do zwymiotowania do wnętrza żywiciela. Tym sposobem, zamiast pozbyć się pasożyta, ryzykujemy szybką infekcję boreliozy - jej krętki znajdują się bowiem z jelitach pajęczaka.

Jedynym pewnym sposobem jest usunięcie kleszcza za pomocą pęsety. Nie wykręcamy go, a jedynie łapiemy tuż przy samej skórze i wyciągamy pewnym ruchem. Jeśli wkłuł się zbyt głęboko, a my nie jesteśmy pewni, czy uda nam się usunąć go wraz z główką, należy zgłosić się do lekarza.

Mit #6: Nie ma ich w mieście

Kleszcze, jak wszystkie pasożyty, przemieszczają się w kierunku największych skupisk swoich żywicieli. Dlatego też najczęściej spotkamy je nie w sercu lasu, ale na jego obrzeżach. Podobnie rzecz ma się z miastami - coraz częściej jesteśmy w nich narażeni na kontakt z tym pajęczakiem.

Za jego przenoszenie odpowiedzialnych jest kilka czynników. Są to przede wszystkim zwierzęta leśne, które coraz śmielej wkraczają do miast - m.in. dziki i myszy, którymi żywią się kleszcze. Powodem jest też temperatura. Na terenach miejskich w ciągu roku jest przeważnie wyższa o kilka stopni, niż poza nimi. To sprawia, że kleszcze mogą żerować dłużej.

Dlatego warto mieć oczy dookoła głowy nie tylko w lesie. Nawet w miejskim parku możemy być narażeni na kontakt z tym roznoszącym choroby pajęczakiem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.