"Nie walczę z używaniem smartfonów na lekcjach". Nauczyciele zdradzają, jak udaje im się skupić uwagę uczniów

Praca grupowa, chwila przerwy ma zabawę, przerwanie nudnego wykładu dygresją... A czasem bardziej nietypowe metody - jak wejście do sali na czworaka lub zamówienie lodów dla całej klasy. Kilku nauczycieli opowiedziało nam o swoich sposobach na to, by uczniowie poświęcili ich lekcjom sto procent swojej uwagi.

Anna Pasikowska - polonistka, liceum

Moje działania zależą przede wszystkim od grupy/klasy, z którą pracuję. W liceum z pewnością skuteczne będą inne metody, niż np. w podstawówce. Jeżeli chodzi o mój przedmiot - podstawową metodą pracy na lekcjach jest dyskusja o tekstach - czytanych wspólnie lub w domu.

Dobrym sposobem na skupienie uwagi uczniów jest takie sformułowanie problemu, aby wydawał się on im jakąś prowokacją - np. sugestia odbiegającej od standardowych interpretacji, nawiązanie do jakiejś aktualnej sytuacji itp. Sposobem na aktywny udział całej/większości klasy jest podzielenie jej na grupy, które samodzielnie formułują stanowisko wobec postawionego problemu, szukają argumentów i przykładów, a potem typują przedstawiciela do debaty. Podobnie przy sprawdzaniu np. znajomości tekstu - urządzanie konkursów, quizów etc.

Najtrudniej podtrzymać skupienie podczas lekcji wykładowych - tutaj staram się być po prostu czujna - jeżeli widzę, że uwaga "siada", stosuję różne "chwyty" - zmiana tonu, celowe odejście od tematu itd. Bywało nawet,  że śpiewałam albo np. wchodziłam na lekcję o Gombrowiczu na czworakach. Oczywiście czasami to działa, czasami nie - to zależy od wielu czynników. Bywało np. że podczas bardzo upalnego dnia, na 8 lekcji zamówiłam dla wszystkich lody, które zdecydowanie pomogły w skupieniu na lekcji. Opisanie wszystkich sposobów jest niemożliwe - jest ich tyle, ile lekcji. Oczywiście zawsze w odwodzie pozostają metody niezawodne - uważajcie, bo będzie z tego kartkówka, albo pała za nieuwagę. To raczej działa.

dr Ewa Jupowiecka - pedagożka, nauczycielka języka polskiego dla obcokrajowców, edukatorka osób nie umiejących czytać i pisać

Pracuję z dziećmi metodą budowania "społeczności". Na początku każdego spotkania siadamy w kręgu i omawiamy plan dnia, tematy zajęć, swoje potrzeby i oczekiwania. Dzięki temu każdy uczeń ma możliwość wypowiedzenia się, określenia tego, co jest dla niego w danym dniu ważne. Dowiaduje się też, z jakich aktywności może skorzystać.

Podczas "społeczności" dzieci mają przestrzeń, żeby się wypowiadać, być wysłuchanym. Uczą się także słuchać innych i wspólnie rozwiązywać trudności. To czas, gdy dzieci odkładają zabawki na bok i koncentrują się na relacjach i wspólnym wypracowaniu zasad. Metoda ta daje dzieciom poczucie autonomii i sprawstwa, ale też wzmacnia relacje w grupie. Zapewnia poczucie bezpieczeństwa - dziecko zna plan dnia i akceptuje zasady pracy, do których odwołuje się później edukatorka.

Oczywiście dzieci mają różne możliwości, tempo pracy i czas, w którym mogą koncentrować się na danej aktywności. Zadaniem edukatorki jest obserwować dziecko i wzmacniać je, gdy tego potrzebuje. Niektóre potrzebują przypomnienia o zadaniu, inne wsparcia w tym, że mogą je same wykonać, jeszcze inne potrzebują chwili przerwy czy odejścia od grupy. Korzystam z metody "Porozumienia bez przemocy" Marshalla B. Rosenberga. Fakt, że dziecko nie może się skoncentrować, ma swoje przyczyny. Staram się zrozumieć te przyczyny rozmawiając z dzieckiem i razem próbujemy znaleźć rozwiązanie.

Pozostają też najprostsze, ale skuteczne metody, jak wyjście na spacer, ćwiczenia ruchowe, gry planszowe i zabawy integracyjne. Każdy taki "oddech", zwłaszcza w pracy z młodszymi dziećmi, daje później większą możliwość skoncentrowania się na trudniejszym zadaniu.

Włodzimierz Mizia - matematyk, liceum

Kiedyś nauczyciele stosowali by poprawić skupienie różne rodzaje resetu: ćwiczenia fizyczne, oderwanie się na chwilę od tematu i znów powrót. Ja stosuje krótkie, chwilowe modyfikacje podstawowej linii zajęć. Mimo że uczę, uznawanej za trudną i żmudną, matematyki staram się aby styl prowadzenia lekcji był jak najbardziej luźny. To może wynika trochę z mojego ogólnego stylu bycia i filozofii życia i kontaktów z ludźmi.

Nie skupiam się na jednym temacie. bardzo często zdarza mi się odpłynąć w dygresje. Uważam, że jeśli uczeń ma chwilę na uwolnienie uwagi od głównego tematu, pracuje uważniej, myśli lepiej. Po takim, choćby krótkim, intelektualnym odpoczynku wraca do zadania z nową energią i daje to o wiele lepsze efekty. W czasie lekcji przy rozwiązywania zadania, badamy też co by się stało gdybyśmy odrobinę zmienili jego warunki, próbujemy spojrzeć na nie z zupełnie innej strony. Lubię zaskakiwać uczniów tym jakie podejście mogą przyjąć i jak nawet małe zmiany badanego problemu, mogą prowadzić do zupełnie innych wyników, wniosków.

Czasy się zmieniają na tyle, że uczniowie bez komórki żyć już nie umieją. Zmienił się ich sposób kontaktowania ze światem, internet i komórki są wszechobecne. Czasem ich to rozkojarza, ale nie zmieniło to moim zdaniem ich zdolności do skupienia na lekcji. Zdarzają się też zupełnie inne efekty wszechobecności komórek. Niektórzy nauczyciele się skarżą, że uczniowie ciągle ich weryfikują. Jak tylko maja okazje to od razu wyciągają smartfony, szukają informacji często źródeł do polemiki w sieci. Ja nie wiedzę w tym problemu. Cóż, sam nie jestem od nich tak dużo starszy. Uczę dziesięć lat i mam nadzieję, że nie odstaję jeszcze tak bardzo od świadomego użytkowania nowych technologii komunikacyjnych.

Alina Synakiewicz - pedagożka, edukatorka seksualna

Dzieci i młodzież są dziś przebodźcowane. Mają przesyt informacji, a przez to problemy ze skupieniem. Bardzo często muszę prosić o wyłączenie telefonów. To dla niektórych bywa trudną opcją. Jednak specyfika tematów, które podejmuje sprawia, że zazwyczaj nie muszę narzekać na brak skupienia. To nie są zajęcia z matematyki czy informatyki, tylko z tematu, z którego często młodzieży brakuje wiedzy albo pokutują w nim różne dziwne stereotypy. Choć przecież i zajęcia z edukacji seksualnej mogą zamienić się w nudny i sztampowy wykład, który uśpi uczniów. Pamiętam jak chodziłam do szkoły a nauczyciele prowadzili wykład a myśmy musieli siedzieć w ławkach i notować.  To było dla mnie okropne, Nie chciałabym tego serwować dzieciom. Dlatego staram się sprawić, aby moje zajęcia miały jak najbardziej interaktywny i grupowy charakter.

Kiedy pracuję z przedszkolakami to staram się koniecznie uwzględniać jakieś elementy ruchowe. Przykładowo - kiedy prowadzę zajęcia z edukacji globalnej, pokazujące że Europa i Polska nie są centrum świata i że ludzie żyją bardzo różnie, włączam na przykład do takich zajęć zabawy z różnych kręgów kulturowych. Na przykład kiedy rozmawiamy o Wietnamie, pokazuje im w co bawią się dzieci w tym kraju. Kiedy o Nigerii, podobnie. Zabawa jest dla nich nowa, chcą ją poznać. To doskonale działa na ich skupienie i zainteresowanie. Trzeba też pamiętać, że dzieci maja bardzo dużo energii i często bardzo im trudno po prostu usiedzieć w ławkach, dlatego ważne są elementy ruchowe, a taka zabawa to załatwia.

W gimnazjach i liceach, jako styl pracy pracy, preferuje zdecydowanie podejście partnerskie. Nie uważam się za alfę i omegę i nie chce nad uczniami górować. Tu ważniejsza jest ciągła wymiana informacji, ich ustematyzowanie, ułożenie. Dużo wnosi sama młodzież. Dlatego ważne żeby dać im przestrzeń do dyskusji, rozmowy, robić burze mózgów. Dzięki temu czują, że ich zdanie jest ważne, że ktoś ich słucha i odpowiada na ich problemy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.