Brytyjczycy nie znoszą polityków, ale kochają wielkich przywódców. Za co najbardziej?

W 2002 roku BBC zorganizowała plebiscyt na ukochanego bohatera Wielkiej Brytanii. Ponad 30 tys. mieszkańców Anglii, Szkocji i Walii mogło głosować na postacie znane z kart historii i pierwszych stron gazet.

Jak skomentował to wtedy dla BBC historyk Tristram Hunt, "Brytyjczycy wykazują zdrowe uwielbienie dla swoich naukowców i pisarzy oraz zdrowy brak szacunku dla swych polityków". Na liście znalazła się tylko garstka tych ostatnich - wśród nich oczywiście Winston Churchill, człowiek-ikona, który przeprowadził Zjednoczone Królestwo przez koszmar II wojny światowej.

Jednak nie tylko on ma swoje miejsce w zbiorowej świadomości swoich rodaków. Zobaczmy, czym jeszcze można zaskarbić sobie ich uwielbienie.

Horatio Nelson, pogromca Napoleona i męczennik brytyjskiej potęgi

Ze względu na położenie Wyspy Brytyjskie rzadko kiedy były bezpośrednio zagrożone przez jej militarnych przeciwników - przyjmuje się, że ostatnia skuteczna inwazja na kraj miała miejsce w XI wieku. Aby utrzymać ten stan rzeczy, Brytyjczycy polegali na potędze morskiej, która miała odstraszać potencjalnych najeźdźców, takich jak Napoleon Bonaparte, który w latach 1803-1805 planował przedrzeć się przez kanał La Manche (przez Brytyjczyków znamienne nazywany "Kanałem Angielskim").

Do inwazji nigdy nie doszło, a francusko-hiszpańska flota Napoleona została została ostatecznie rozgromiona pod Przylądkiem Trafalgar. Dowódca Horatio Nelson, używając nowatorskiej taktyki, pokonał przeważające siły, nie tracąc ani jednego statku i - choć sam poniósł śmierć. Jego pogrzeb równał się splendorem z procesjami zmarłych władców, a nazwisko na zawsze związało z brytyjską supremacją na morzu, którą utrzymała przez kolejne stulecie.

Wiktoria i Albert, zakochani patroni kultury

Kiedy interesy Imperium były zabezpieczone, pod rządami królowej Wiktorii brytyjska kultura przeżywała swój złoty wiek. Na tronie przez 63 lata, znała Imperium, nad którym "słońce nigdy nie zachodziło" - i którego bogata różnorodność napędzała rozkwit metropolii. Obok kolonialnych towarów i bogactw, Brytyjczycy wywozili z kontrolowanych terytoriów także skarby lokalnych wspólnot.

Wiktoria i Albert z rodzinąWiktoria i Albert z rodziną Franz Xaver Winterhalter Franz Xaver Winterhalter

Chociaż dziś trwa na świecie proces zwracania kulturowego dobytku społecznościom, które go stworzyły, w XIX wieku zagrabione bogactwa stanowiły dowód potęgi i prestiżu, a zarazem inspirację dla artystów i naukowców. W czasach Wiktorii powstały olbrzymie instytucje wystawiennicze, do dziś zachwycające turystów odwiedzających Londyn: Muzeum Historii Naturalnej czy Muzeum Nauki. Nie zapominajmy też o muzeum Victoria & Albert's (V&A) i sali koncertowej Royal Albert Hall, noszącymi imię księcia Alberta, miłośnika sztuki, z którym Wiktoria pozostawała w małżeństwie z miłości od 18 roku życia do jego śmierci w 1863 r.

Henryk VIII, który stworzył nową religię, aby móc się rozwieść

Nie każde małżeństwo w brytyjskich rodzinach królewskich miało tyle szczęścia, co związek Wiktorii i Alberta. Z pewnością nie był szczęśliwy Henryk VIII z dynastii Tudorów, który uważał swoją żonę Katarzynę Aragońską za przeklętą przez Boga i niezdolną powić mu męskiego potomka. Henryk swe uczucia skierował w kierunku jednej z dwórek, która jednak nie chciała zostać jego kochanką.

Aby zdobyć jej względy, Henryk przez lata dążył do rozwodu, a nie otrzymawszy go od papieża, zareagował w iście brytyjski sposób (Brytyjczycy kochają spektakularne wyczyny na granicy absurdu - pamiętacie, jak książę William postanowił wylądować wojskowym helikopterem w ogrodzie ówczesnej narzeczonej Kate Middleton?). Kiedy Stolica Apostolska unieważniła drugie małżeństwo Henryka z nową królową, ten wypowiedział jej posłuszeństwo i skonfiskował majątki klasztorów. Rozpoczął proces budowy kościoła anglikańskiego, który nawet w dzisiejszym zsekularyzowanym Królestwie, stanowi jeden z fundamentów brytyjskiej tożsamości.

Clement Attlee, twórca najukochańszej z brytyjskich instytucji

Nie wszyscy uważają, że to Churchill był najlepszym z brytyjskich liderów XX wieku. W ankiecie przeprowadzonej w 2004 r. wśród pracowników wyższych uczelni, pierwsze miejsce w rankingu popularności zdobył o wiele mniej znany premier z Partii Pracy, Clement Attlee (spokojnie, Churchill zajął drugie miejsce). Czym sobie na to zasłużył?

Clement AttleeClement Attlee Autor nieznany, domena publiczna Autor nieznany, domena publiczna

Wbrew pozorom Brytyjczycy wcale nie kochają "Żelaznej Damy" Margaret Thatcher tak mocno, jak nam się w Polsce wydaje - po jej śmierci radio BBC musiało zastosować cenzurę, by uniemożliwić słuchaczom wyniesienie na pierwsze miejsce listy przebojów utworu "Ding-dong, czarownica nie żyje".

Clement Attlee prowadził politykę zupełnie przeciwną - zaraz po wojnie wprowadził Wielką Brytanię na tory powszechnej nacjonalizacji i możliwie pełnego zatrudnienia, zmagając się jednocześnie z ograniczeniem finansowania ze strony Stanów Zjednoczonych (umowa Land-Lease, gwarantująca Brytanii pomoc w zamian za dostęp do baz wojskowych, ustąpiła miejsca kredytom i Planowi Marshalla).

Jednak Attlee twardo realizował zamiar stworzenia kraju "godnego bohaterów", aby nie powtórzyć błędu I wojny światowej, po której rzesze weteranów wróciło z wilgotnych okopów wprost do ubóstwa i braku perspektyw. Symbolem tego sukcesu niech będzie fakt, że wprowadzona za jego kadencji Narodowa Służba Zdrowia (NHS), system powszechnej i bezpłatnej opieki zdrowotnej, jest dziś najbardziej ukochaną z instytucji Wielkiej Brytanii, ocenianą wyżej niż armia i narodowa drużyna piłkarska. W badaniu 2013 r. 72% Brytyjczyków przyznało, że NHS jest "symbolem tego, co wielkie w Brytanii i należy zrobić wszystko, aby go utrzymać".

Elżbieta II, która przeprowadziła Brytanię przez XX wiek

Panowanie Elżbiety II z pewnością będzie zapamiętane jako niezwykłe. W jej czasach Wielka Brytania z chylącego się ku upadkowi imperium przemieniła się w nowoczesne państwo z 5. gospodarką na świecie, jak nigdy zbliżyła z resztą Europy (nawet pomimo widma Brexitu) i - choć ma swoje problemy - wciąż wyznacza trendy dla świata w nauce, kulturze i obyczajowości.

Królowa Elżbieta IIKrólowa Elżbieta II Fot. Alastair Grant / AP Photo Fot. Alastair Grant / AP Photo

Kiedy w 1952 r. Elżbieta wchodzi na tron, w kraju kończy się powojenne racjonowanie herbaty, armia zdobywa broń atomową, a genialny informatyk Alan Turing zostaje skazany na przymusowe leczenie za związek z innym mężczyzną. Dziś, 66 lat później, brytyjskie media mówią o sztucznej inteligencji i wirtualnej rzeczywistości, jej społeczeństwo określane jest przez socjologów jako "superróżnorodne", a pary jednopłciowe od lat mają prawo małżeństwa, które nadał im premier z Partii Konserwatywnej.

Jednak panowanie 92-letniej królowej dobiega końca, a "Operacja London Bridge" (to oficjalna nazwa procedur, jakie zostaną przeprowadzone w związku z pogrzebem królowej) zbliża się nieubłaganie. Kilkadziesiąt lat bezprecedensowego pokoju w Europie i wciąż niezachwiana wielkość Brytanii z pewnością sprawią, że Brytyjczycy będą ją dobrze wspominać.

Copyright © Agora SA